POMOCNA WODA 72 KM - ULTRAMARATON
- Adam Czajkowski
- 24 maj
- 9 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 30 maj
ETAPY - STRATEGIA BIEGU - MOCNE STRONY TRASY
W artykule tym przeczytasz między innymi o Dobrym Wojaku Szwejku, Bolesławie Bierucie i Lechu Wałęsie. Również innego rodzaju opowieść o pewnym nauczycielu z Leszczawy Górnej, który podpalił czołg. Te miejsca przesiąknięte są historiami. My dziś piszemy swoje. A jeszcze dużo dużo wcześniej, to było tutaj morze.
Pomocna Woda 72 km to dłuższa opowieść o Pogórzu i Pograniczu, jednak jest to opowieść łagodna. Niewielkie, jak na taki dystans przewyższenie - 1800 m - oraz elegancka nawierzchnia pozwala pobiec tę trasę bez okrutnego zniszczenia, które często towarzyszy ultra. Testowaliśmy to kilka dni temu. Najważniejsze, aby mieć oczy otwarte. Zadaniem tego tekstu jest pokazanie kolejnych etapów trasy oraz ciekawych miejsc, które pojawią się w ciągu tych kilku lub dla niektórych kilkunastu godzin przygody.
Na co warto zwrócić uwagę?
Jesteśmy w jedynym i niewielkim wycinku Polski zaliczanym do Karpat Wschodnich. Jest to jedyny w Polsce fragment Brzeżnych Karpat Fliszowych, stanowiących jednostkę odrębną od Bieszczadów. Podział geograficzny łańcucha Karpat czerpiemy od profesora Jerzego Kondrackiego, który sprawił, że w roku 1978 - kiedy wydał książkę Karpaty - nagle między Pogórzem Przemyskim a Bieszczadami wyrosły Góry Sanocko-Turczańskie. Dziś, opierając się na budowie geologicznej i patrząc na profil wysokości łańcucha Karpat od Gorganów w stronę zachodnią - widzimy, że powierzchnia szczytowa schodkowo załamuje się na równoleżniku środkowego Wiaru. To załamanie przyjęto umownie za północno-zachodnią granicę Karpat Wschodnich. Podczas naszego biegu granicę tę przekraczamy, więc możecie znajomym opowiedzieć, że przebiegliście z Karpat Wschodnich w Zachodnie.
Decyzje polityczne podjęte pod koniec II wojny światowej spowodowały przymusowe i bezprecedensowe w skali historycznej przesiedlenia ludności cywilnej, mające miejsce w latach 1944-47. Opuszczone wsie nie zostały powtórnie zasiedlone. Po zakończeniu Akcji Wisła i rozbiciu wszystkich bojówek partyzantów UPA, teren ten pozostał praktycznie bezludny. W tym artykule zobaczycie kilka map WIG z 1939 roku, które pokazują jak wiele wsi było w miejscach, przez które biegniemy. Wskaźnik zaludnienia tych terenów zmniejszył się o 80% i tak już zostało.
DOLINA STUPNICY
Trasa startuje z malowniczo położonej Birczy, a konkretnie ze Starej Birczy. Z Biura Zawodów w Huwnikach na start przewiezie zawodników transport organizatora. Kwadrans przed 5.00 znajdziemy się na terenie siedziby Nadleśnictwa Bircza, skąd wystartujemy korzystając początkowo z zabezpieczonej przez policję drogi K28. Po chwili skręcimy w lewo i przez drewniany mosteczek przekroczymy potok Stupnica - wchodźcie na niego pojedynczo chyba, że wolicie przeprawić się przez bród, który jest obok.
Od tego miejsca zaczyna się odcinek twardą nawierzchnią. Najważniejsze w tym momencie jest zachowanie rozwagi, ponieważ do 9 kilometra zdobywamy nieco ponad 200 m przewyższenia, które na samym początku trasy może niepotrzebnie odebrać siły. Piszemy to będąc świadomi, że i tak nie posłuchacie.
Na tym odcinku jest sporo asfaltu, ale możecie to potraktować jako spokojną rozgrzewkę. Wąska leśna asfaltówka wyprowadzi nas na Przełęcz nad Łomną, skąd szlak czerwony przemysko-sanocki skręca w prawo, a my razem z nim w dół z powrotem do Doliny Stupnicy. Po zbiegu leśną ścieżką spotkamy znów potok Stupnica, tylko że tutaj jest on jeszcze nieśmiałym strumykiem.
Kilkaset metrów po przekroczeniu Stupnicy znajdziemy się w Leszczawie Górnej. Miniemy gospodarstwa i pomnikowy dąb, który pamięta czasy, kiedy miejscowość ta liczyła 182 domy i 1078 mieszkańców. Są to dane z 1921 roku - dziś jest tu tylko kilka gospodarstw.

W roku 1944 w miejscu tym około 500 partyzantów ukraińskich dostało się w obławę 1400 żołnierzy NKWD. W walce brały udział nawet wozy pancerne. Była to jedna z największych walk stoczonych przez UPA na terenie Polski. Trzy lata później biorący udział w tej walce Stepan Stebelski "Chrin", zorganizował zasadzkę na gen. Karola Świerczewskiego, którego śmierć była głównym "zapalnikiem" Akcji Wisła. Stebski wcześniej był nauczycielem w Leszczawie i w położonej niedaleko Kuźminie.
Nasza trasa z Leszczawy Górnej wspina się na niewielkie Pasmo Bziany (573 m), z którego otwiera się już widok na Chwaniów i Góry Sanocko-Turczańskie. Od tego czasu widoki na wspaniale utrzymane łąki będą nam towarzyszyć praktycznie do końca trasy. Bziana to przyjemne widokowe bieganie. Zbiegamy do drogi wojewódzkiej, którą przekraczamy prostopadle. To miejsce, podobnie jak dwa kolejne przejścia przez drogę publiczną, zabezpiecza 20 Przemyska Brygada Obrony Terytorialnej, która wspiera nasz bieg.
PASMO CHWANIOWA
Pora wziąć się do solidnej biegowej roboty. Rozpoczynamy 2 kilometrowy podbieg na Pasmo Chwaniowa. Z tego podbiegu będziemy widzieć położony w oddali Hotel Arłamów. Droga szutrowa po pewnym czasie skręca do lasu i zamienia się w leśny singiel. Po chwili pozostawiamy szlak czerwony, który poleci w kierunku Słonnego Szczytu, a my kontynuujemy wycieczkę Szlakiem Dobrego Wojaka Szwejka, oznakowanym barwami Habsburgów, czyli czarnym i żółtym (złotym). Szlak ten przeprowadzi nas przez całe Pasmo Chwaniowa - łącznie 17 km, aż do najwyższego wzniesienia trasy, jakim jest Brańcowa (677 m). W samym środku tego pasma znajduje się Punkt Odżywczy, prowadzony przez ekipę Biegi Górskie Sanok. Jest to 23 kilometr trasy. Od Brańcowej do następnego Punktu Odżywczego będziemy kontynuować trasę szlakiem niebieskim (Głównym Szlakiem Karpackim).
Chwaniów to długie i wyrównane pasmo. Taka budowa gór charakterystyczna jest dla wschodniej częsci Karpat. Nazywamy ją budową rusztową. Dla nas oznacza to głównie możliwość kontynuowania biegu w dobrym tempie. Na tym odcinku mamy łącznie cztery drobne wzniesienia o bardzo podobnej wysokości. Mimo, że trasa ma lekkie zmiany wysokości, można tę część bardzo dobrze pocisnąć. Miejscami jest trochę błota i kałuż, ale można je łatwo pokonywać i szybko zdobywać kolejne kilometry. Jest to trasa w większości leśna, ale ma kilka momentów z otwartymi widokami.
Kiedy miniemy Brańcową (tabliczka z oznaczeniem szczytu spadła, a później zniknęła), rozpocznie się zbieg leśny, a następnie łąkowy, który można wykonać szybko - jedyną przeszkodą są widoki. Zanim zbiegniemy na Przełęcz pod Brańcową (wiata turystyczna Nadleśnictwa Bircza), łąki i widoki w kierunku wschodnim są cudowne.
Po przekroczeniu drogi rozpoczyna się podejście na Roztokę (641 m). Zbieg z Roztoki szutrową drogą pozwala bardzo szybko pokonać następne 5 kilometrów. Można puścić hamulce. Jest bezpiecznie. Za chwilę w Ośrodku Volf Camp na 39 kilometrze trasy Punkt Odżywczy z ciepłym posiłkiem oraz Przepak. Krótki odcinek drogi powiatowej zabezpiecza 20 Przemyska Brygada OT.
PAŃSTWO ARŁAMOWSKIE
W Kwaszeninie mijamy opuszczone Wojskowe Gospodarstwa Rolne. Jak dobrze się przyjrzycie, w jednej z hal zobaczycie traktor - dwa takie traktory uchowały się na terenie dawnego owianego tajemnicą ośrodka W-2. Był to niedostępny dla zwykłych obywateli ośrodek wypoczynkowy Urzędu Rady Ministrów, działający tutaj od końca lat 70, aż po rok 1989.
W roku 1952, podczas zamachu na Bolesława Bieruta - wybranego na Prezydenta po sfałszowanych wyborach parlamentarnych w roku 1947 - jeden z jego osobistych ochroniarzy zasłonił go własnym ciałem. Zamachowiec trafił obrońcę w głowę, płuco i pachwinę - mimo to ranny zdołał zastrzelić napastnika. Był to kapitan Kazimierz Doskoczyński. Po rekonwalescencji, jako zaufany człowiek premiera Piotra Jaroszewicza (wcześniej posła z regionu krośnieńskiego), został komendantem ośrodka rządowego w Łańsku na Warmii (W-1). Od roku 1970 Polską rządził już Edward Gierek i wówczas zrealizowano projekt budowy kolejnego tajnego ośrodka wypoczynkowego Urzędu Rady Ministrów (W-2) na Pogórzu Przemyskim i właśnie biegniecie po jego terenie. Było to idealne miejsce na tego rodzaju ośrodek.
Podczas gdy Polacy stali w kolejkach po niezbędne do życia produkty, których stale brakowało - tutaj powstał luksusowy obiekt, a cały otaczający go teren pozwalał na wszystko, ponieważ był zupełnie bezludny. Kazimierz Doskoczyński, już w stopniu pułkownika, brał udział w planowaniu lokalizacji. Obiekt zbudowano na wzniesieniu, z którego roztaczały się widoki na całą okolicę. We wsi Krajna powstało lotnisko. W Kwaszeninie powstał Państwowy Ośrodek Hodowlany, przekształcony następnie w WGR. W gospodarstwie, obsługiwanym przez żołnierzy, hodowano bydło, świnie, owce.

Ośrodek Wypoczynkowy w Arłamowie był miejscem polowań, na które Edward Gierek zapraszał wielu oficjeli. Gościł tu między innymi Leonid Breżniew, Erich Honecker czy Josip Broz Tito. Gościem tego ośrodka, choć trochę w innym rozumieniu był Lech Wałęsa. Była to gościna podobna do tej, jaką odbył Dobry Wojak Szwejk w pobliskiej Twierdzy Przemyśl. Podczas stanu wojennego Lech Wałęsa był tutaj internowany od 11 maja do 14 listopada 1982 roku. Luksusowy czar ośrodka mógł być w tym przypadku użyty jako środek rozmiękczania. Lech Wałęsa opowiadając o tym czasie wspomina, że przytył kilka kilogramów. Po roku 1989 ośrodek rządowy przeobraził się w luksusowy Hotel Arłamów. Zbudowany jest on na wzniesieniu w okolicy dawnej wsi Jamna Górna. Dawna miejscowość Arłamów już dziś nie istnieje.
Najstarszy dokument mówiący o istnieniu wsi Arłamów pochodził z 1485 roku. Skręcając w lewo za Kwaszeniną pobiegniemy starą drogą prowadzącą przez nieistniejącą już miejscowość wzdłuż potoku Arłamówka. Potok ten płynie w przeciwnym kierunku i wpada do Wyrwy. Wyrwa płynie na Ukrainę, ale tam i tak wpada do Wiaru. Gdyby razem z Wyrwą pobiec na wschód dotarlibyśmy do nieistniejącej już miejscowości Michowa, która dawniej była sporym Nadleśnictwem.
Kierując się na północ dotrzemy do kluczowego podbiegu trasy. Od doliny, którą płynie Wyrwa mamy obecnie do zdobycia ok 200 m przewyższenia - nie jest to morderstwo, ale na tej długiej trasie było to pierwsze miejsce, na którym wyciągnąłem kije. Zdobywając wysokość znajdziemy się na Połoninkach Arłamowskich. To niesamowite miejsce z doskonałym widokiem na Roztokę oraz Pasmo Chwaniowa, skąd właśnie przybiegliśmy. Za nimi widoczny jest Ostry Dział, Wielki Król i Kamienna Laworta, górujące nad niesamowitą miejscowością Ustrzyki Dolne, otwierającą dostęp w Bieszczady. Jak widać wizytę na Pogórzu można fajnie połączyć z wycieczką nad Solinę i w Bieszczady. Dostaniecie sie tam w godzinę.
LAS TURNICA
Opuszczając Połoninki Arłamowskie zaliczycie fajny zbieg i tu znów można pocisnąć. Za chwilę czeka nas mocny Punkt Odżywczy. Ekipa Biegu Love'Las z Mielca, będzie Was tam wspierać w regeneracji i zachowaniu dobrego humoru. Następnym etapem trasy jest mocno leśny Suchy Obycz, który pobiegniecie już z ekipą maratonu i półmaratonu.

Suchy Obycz (617 m) na dawnych mapach rysowany jest jako część Lasu Turnica. Nazwa ta stała się inspiracją dla nazwy naszego biegu. Chcemy, aby był on kojarzony z bieganiem bardzo blisko natury. Wierzymy, że wiele współczsnych problemów człowieka wynika z tego, że tracimy z nią kontakt i niewiele się ruszamy. Pogórze oferuje prostą możliwość wyruszenia ścieżką, która po chwili wprowadza w uroczyska pełne spokoju i ciszy. Wiele naszych treningów zahacza o Suchy Obycz, który ma ten urok, że na szlaku jest kilka przewróconych drzew i że kilka razy pokrzywy musną skórę tu i tam. Dla zawodników z trasy Pomocna Woda, będzie to już 50 kilometr trasy, więc skupcie się i patrzcie dobrze, gdzie stawiacie stopy. Jest nierówno, ale etap ten to zaledwie 3 km trasy. Po zbiegu z Suchego Obycza znajdziecie się w dolince, która łagodnie opada do potoku Turnica - mamy tu przynajmniej 2 km luźnego zbiegu dobrą nawierzchnią, a na końcu potok przekraczamy brodem. Wody ostatnio w nim niewiele, ale można się ochłodzić.
Mamy przed sobą jeszcze dwa etapy trasy. Po pokonaniu odcinka 800 m drogi powiatowej (zabezpiecza Policja Fredropol) rozpocznie się szutrowe podejście na Pasmo Działu. Na pokonanie tego pasma potrzebujemy jedynie 50 m wzniesienia łącznie. Ale zmęczenie tutaj może dawać już trochę znać o sobie. Kiedy osiągniecie 58 kilometr trasy rozpocznie się krótka agrafka poprowadzona drogą, na której jest sporo błota i jeżyn. Mamy tutaj takie półtora kilometra zabawy, a następnie złapiemy przestronną szutrówkę, która zbiega do Posady Rybotyckiej, gdzie czeka na nas kolejny Punkt Odżywczy. Prowadzi go ekipa Cross Kampinos i Ultramaratonu Magurskiego. Zbieg ma długość 2 km i jest odświeżający.
Po przeprawie brodem przez rzekę Wiar (uwaga, płyty bywają śliskie) rozpoczynamy ostatnie 10 km trasy ze zdobyciem wzniesienia Kopystanka.
Po przekroczeniu powiatówki (zabezpiecza OSP Makowa) i skorzystaniu z punktu przy zabytkowej Cerkwii pw. św. Onufrego ruszamy w górę szlakiem czerwonym, serpentynami po betonowych płytach. To taki kawałek, który może zmęczyć, ale już po chwili jesteśmy na łąkach i kontynuujemy podejście mając za plecami widok na Pasmo Działu i sąsiadujący z nim Kanasin. Szlak czerwony przez las wyprowadzi nas na teren Rezerwatu Przyrody Kopystanka, gdzie chronione są murawy kserotermiczne. Nie wbiegamy na sam wierzchołek Kopystańki, ale kontynuujemy zbieg do miejsca, gdzie szlak czerwony skręca mocno w lewo. Leśny przesmyk wyprowadzi nas do kolejnej wysiedlonej miejscowości Kopysno.
Każdą z osad, które odwiedzimy na tej długiej trasie, spotkał ten sam los. Wysiedlenia. Jednak każda z nich jest inna. Kopysno ma swoją osobną historię, którą opowiemy przy okazji opisu trasy Rybotyckie Sploty 10 km. Trochę poniżej naszej trasy w zaroślach zobaczycie niewielką zabytkową murowaną Cerkiew.
Po chwili znajdziecie się na otwartej przestrzeni Połoninek Rybotyckich, które opadają łagodnym grzbietem w kierunku Rybotycz, gdzie znajduje się nasza Meta i ciepły posiłek regeneracyjny. Ale to jeszcze za chwilę. Jeszcze trasa dwukrotnie zmusi do krótkiego podejścia. Jeszcze kilka razy będzie próbowała zachwycić widokami - przed sobą będziecie widzieć oddalone o kilka kilometrów zabudowania klasztoru w Kalwarii Pacławskiej.
Po chwili trasa skręci w prawo i rozpocznie się zbieg łąkami. Zegarek tutaj pokazuje już zaledwie 800 m do mety, a jednak nadal jesteśmy wysoko. Tak, ale uwierzcie, że jeszcze tylko dwie łąki i kawałek wąwozu i zobaczycie już zabudowania wiejskiej świetlicy, gdzie będziemy Wam gratulować dokonania czegoś niesamowitego.
Na koniec tego tekstu chcemy podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do powstania tej trasy ultra maratonu. W szczególności dziękujemy Nadleśnictwu Bircza, za udostępnienie terenu na start biegu w Starej Birczy oraz na lokalizację punktów odżywczych i logistyczne wsparcie trasy. W trakcie prac organizacyjnych mogliśmy liczyć również na wsparcie szczegółową wiedzą dotyczącą topografii i historii terenu. Jest to dla nas pouczające dościadczenie i chętnie dzielimy się nim z naszymi zawodnikami.
Nazwa trasy pochodzi od Cudownego Źródełka znajdującego się na zboczach wzgórza Andzionki, górującego nad Starą Birczą. Obecnie jest to również ścieżka przyrodniczo-dydaktyczna zorganizowana przez Nadleśnictwo Bircza, do której odwiedzenia serdecznie Was zachęcamy.
Do zobaczenia na trasie!
Comentarios