top of page
Szukaj

RYBOTYCKIE SPLOTY 10KM - TAJEMNICE POGÓRZA PRZEMYSKIEGO

Najdłuższy dzień w roku. Najkrótsza noc. Bardzo widokowa i inspirująca trasa, która łączy dwie historyczne miejscowości położone w Dolinie Wiaru. A w środku - Kopystańka - jedno z najbardziej rozpoznawalnych wzniesień Pogórza. Nie ma opcji, żeby nie drgnęło tu serce, a przecież w życiu chodzi o to, żeby doświadczać i przeżywać takie chwile, które budują w nas moc.


Jeśli jeszcze nie biegasz przełajów - świetna trasa, żeby zacząć.

Jeśli nie biegasz w ogóle - limit jest tak długi, że można tę trasę przejść.

Ale jeśli biegasz przełaje i lubisz się pościgać - na liście startowej są osoby, które już nie raz stały na pudle Ultra Turnickiego i innych biegów. Będzie się działo.



Dolina Wiaru, w której położone są Rybotycze i Posada Rybotycka są oceniane, jako najwyższa liga krajobrazu - nawet jeśli pojedziecie autem drogą powiatową 2078R, biegnącą z Huwnik do Birczy wzdłuż rzeki Wiar, dolina ta urzeknie was widokami i spokojem.


Trasa naszego biegu rozpoczyna się w Posadzie Rybotyckiej nieopodal najstarszej w Polsce cerkwii, a następnie drogą, która istniała tu już od średniowiecza rozpoczniemy zdobywanie wzniesienia Kopystańki. Tam czekają nas uroki Rezerwatu Przyrody. Trasa, którą biegniemy jest również szlakiem PTTK - czerwonym szlakiem łączącym Przemyśl z Sanokiem.


Początkowo szlak zdobywa wysokość drogą będącą pozostałością po gospodarstwie rolnym, wyłożoną betonowymi płytami. Jest to wymagający odcinek ze względu na nachylenie, ale trwa tylko chwilę i po kilku serpentynach wyskakujemy na łąki, z których otwierają się widoki na Dolinę Wiaru oraz górujące nad nią Pasmo Działu i Kanasin. Otaczająca nas przestrzeń dodaje sił i pozytywnie nastraja głowę.



Po chwili szlak skręca łukiem w prawo i znika w wąskiej przesiece, która stanowi naturalną bramę Rezerwatu. Zostają już ostatnie metry podejścia. Za chwilę rozpocznie się zbieg. Odcinek ten pokonujemy z pięknym widokiem na Kopystańkę i rozległe, doskonale utrzymaje murawy kserotermiczne - łąki pełne ciepłolubnych roślin stepowych. Mówiąc wprost: o tej porze roku łąki te są pełne kwiatów i tętniącego w nich życia. Bieganie w takich warunkach różni się znacząco od biegania po mieście.


Trasa, którą biegniemy prowadzi z Posady Rybotyckiej do Kopysna. Niewielkiej miejscowości, która przed wysiedleniami sięgała od strony wschodniej prawie do samego szczytu Kopystańki. Kiedy mieniemy ten szczyt (trasa nie uwzględnia samego wierzchołka lecz biegnie dokładnie tak, jak szlak czerwony), po krótkim zbiegu szlak skręca mocno w lewo, a my razem z nim przez zagajnik przedostajemy się do dawnego Kopysna. Dziś jest tu już tylko kilka zabudowań. Poniżej trasy po prawej stronie w zaroślach możecie dostrzec zabytkową cerkiew murowaną, wyglądającą jak niewielki dom.


Dalej trasa nasza opuści szlak czerwony, który poleci w lewo do miejscowości Brylińce. My kontynuujemy bieg prosto drogą, która wyprowadzi nas na Połoninki Rybotyckie. Na tym odcinku miniemy po lewej stronie działkę, na której pasą się konie i mamy ogromną prośbę, żeby do nich nie podchodzić i nie zakłócać panującego tutaj spokoju. Zwierzęta te nie są przyzwyczajone do obecności ludzi.



Połoninki Rybotyckie otwierają widoki w kierunku wschodnim i południowym. Na wprost w odległości kilku kilometrów będziecie widzieć zabudowania klasztoru w Kalwarii Pacławskiej. Po prawej stronie w kierunku południowym roztaczać się będą widoki na Kanasin oraz widoczny za nim Masyw Suchego Obycza. W dole zaczną się już pojawiać zabudowania Rybotycz, gdzie czeka na nas meta, ciepły posiłek regeneracyjny, medal i nagrody.


Żeby się tam dostać potrzeba jeszcze pokonać dwa drobne wzniesienia, za którymi trasa skręci mocno w prawo i malowniczymi łąkami sprowadzi nas do świetlicy wiejskiej w Rybotyczach, gdzie będziemy czekać na was niecierpliwie.


Cała trasa biegu będzie oznaczona taśmami. Na stronie trasy możecie pobrać track i znaleźć wszelkie informacje i zasady dotyczące startu. Na całym odcinku trasy 10 km będą towarzyszyć wam biegacze z dystansów dłuższych. Niektórzy z nich mogą być już trochę zmęczeni, ponieważ najdłuższy dystans wynosi aż 72 km.


RYBOTYCKIE SPLOTY - HISTORIA


HONOFFRY

Tak nazywała się dawniej Posada Rybotycka. W czasach, kiedy Kazimierz Wielki potwierdził nadanie tych ziem Stefanowi Węgrzynowi, protoplaście rodu Rybotyckich, wymieniona była tutaj drewniana monasterska cerkiew prawosławna oraz szkoła pisania ikon. Dokument nadania jest z 1367 roku. Obecna obronna cerkiew murowana (był to okres częstych najazdów zbrojnych) datowana jest aż na 1401 rok. Jest to najstarsza zachowana cerkiew w Polsce, a w środku odsłonięte zostały unikatowe malowidła pochodzienia bizantyjskiego.


W XIV wieku na tych terenach istniały trzy prawosławne ośrodki monasterskie (niewielkie klasztory) - Honoffry, Siemionów (dzisiaj Pacław) oraz Trójca. Honoffry i Trójca wymieniane są w dokumencie z 1367 roku, ale o cerkwi w Pacławiu wiemy, że jest datowana na 1311 rok. Los wszystkich trzech obiektów jest dramatyczny. Czy możemy wyciągnąć współcześnie z tego użyteczne społecznie wnioski? Miejmy nadzieję, że tak.



TRZY NACJE

Przed pojawieniem się narodowych antypatii między ukraińcami a polakami oraz przed faszystowskim ludobójstwem dokonanym na narodzie żydowskim, na terenach tych żyły trzy nacje. W Rybotyczach widać to nie tylko po spisie ludności - w 1921 roku w 228 domach mieszkało 774 grekokatolików, 314 izraelitów i 174 rzymskich katolików. Widać to również w dawnym podziale geograficznym miejscowości. Był tu kościół, cerkiew, synagoga, a nawet trzy łaźnie. W tamtych czasach podczas spisu ludności mieszkańcom było trudno określać swoją narodowość, ponieważ czuli się po prostu ludźmi stąd.


Ten sam spis ludności z 1921 roku w Posadzie Rybotyckiej wykazał 98 domów i 602 mieszkańców. 578 grekokatolików, 14 rzymskich katolików i 10 osób wyznania mojżeszowego. Natomiast jeśli chodzi o Kopysno - trzecią z wysiedlonych miejscowości, przez które prowadzi trasa naszego biegu, wieś liczyła 104 domy i 598 mieszkańców, w tym 572 grekokatolików i 26 rzymskich katolików.


W tamtych czasach multinarodowe i multikulturowe społeczności istniały w różnych miejscach i wykazywały one wiele cech rozwojowych, ponieważ kiedy potrafimy się uczyć od siebie i nie ograniczają nas podziały - możemy lepiej korzystać z różnorodności i rozwijać się wnosząc do społeczności różne umiejętności. Innym przykładem wielokulturowych społeczności jest Urzecze, związane z mazowieckim odcinkiem Wisły.


Zanim między ludzi wkradły się podsycane coraz wyraźniej narodowościowe spory, powstała kultura Pogórza i Pogranicza, w której przenika się to, co dobre z każdej strony - dotyczy to wiedzy, sztuki, architektury, czy nawet lokalnej kuchni. Nie chcemy ugrzęznąć w historycznych smutkach. Z perspektywy trasy tego biegu wolimy popatrzeć na piękno tych terenów i być przy tym świadomi tego, że kiedyś tętniło tutaj życie.


MALOWNICZE RYBOTYCZE

Gdybyście umówili się z Panią Stanisławą Cielniak, na zwiedzanie Mini Muzeum w Rybotyczach (można się umówić pod numerem tel. 607 140 419), zobaczylibyście skrawek tego wielowymiarowego życia, jakie toczyło się tutaj kiedyś, zanim dwie trzecie zabudowy miasteczka zniknęło. W tym muzeum kryje się ogrom ciekawych historii, ale najciekawsze jest to, że w mieszkańcach Rybotycz do dziś jest słoneczny optymizm i poczucie humoru. Na rynku zobaczycie drewniane rzeźby wykonane przez Jacka Wydrzyńskiego, utalentowanego twórcę i gawędziarza, znanego pod pseudonimem Drewienko. Jacek to chodząca opowieść. Będziecie go mogli spotkać po biegu na festiwalu Wianki kawałek obok - spytajcie wówczas o historię rzeźby Anusia, który stoi na rynku w miejscu, gdzie zakończycie bieg. Anuś to ciekawa postać z Rybotycz, podobnie, jak jego siostra Bronia, czy tajemnicza Hryćka.


PEŁNE ZAGADEK KOPYSNO

Zanim tutejsze cerkwie na skutek Unii Brzeskiej z prawosławnych zmieniły się w grecko katolickie, na Kopyśnie urodził się Michał Kopystyński - ostatni przemyski prawosławny biskup (władyka), który sprzeciwił się zapisom unii. Istnieją legendy, że został pochowany pod obecną niewielką cerkwią w Kopyśnie lub na tajemniczym wzgórzu zwanym Horbysko. Inna legenda głosi, że pochowany jest na terenie cerkwi w Posadzie. Tak czy siak, niektórzy z mieszkańców uważają, że nadal można go tutaj spotkać w nocy. O tym opowiemy w innym tekście. Nieopodal Kopysna - w kierunku południowym - widoczne jest wzniesienie Grabnik od nazwy lasu, w którym się znajduje. Jest to miejsce po średniowiecznym grodzisku. Powierzchniowe badania archeologiczne, podczas których znaleziono tam naczynia ceramiczne, pozwoliły datować grodzisko na X i XI wiek. Lokalna tradycja głosi, że w miejscu grodziska stał następnie zamek. Zlokalizowana na jego terenie studnia miała ponoć podziemne połączenie z Rybotyczami. Obok niej istniało żródło z perłową wodą, słynącą z właściwości leczniczych.


Mimo, że są to legendy, każda z tych informacji ma swoje odniesienia do współczesności. Na terenie Pogórza Przemyskiego w czasach śreniowiecza istaniała sieć grodzisk, połączonych ze sobą naturalnymi formami komunikacji, pozwalającej na wczesne ostrzeganie przed najazdami. Natomiast jeśli chodzi o źródła - istotnie teren ten jest obecnie odkryty na nowo, pod kątem walorów uzdrowiskowych, o czym przekonacie się już wkrótce, ponieważ za nazwami niektórych miesjcowości pojawi się słowo Zdrój.


Jeśli chodzi o Kopysno, fascynujące jest to, że jako miejscowość, która historycznie niemal wygasła, posiada ono swoją stronę internetową kopysno.pl pełną historii i informacji, które składają się na pokaźny przewodnik po tym miejscu.


Biegnąc czy wędrując tędy można by mieć poczucie, że to tylko trzy stare domy i zapomniana cerkiew pośród zarośli i mało kto zdaje sobie sprawę, że kiedyś stało tu ponad sto domów, z których pochodzi wiele sławnych historycznie osób.


I to właśnie kochamy w naszym Ultra Turnickim - za każdym odcinkiem naszych tras stoi historia, jak osobny rozdział książki. I książkę tę tak dobrze się czyta i strona po stronie, jest w niej coś nowego. Czasem mądrego, a czasem to tylko widok, który odbiera zupełnie słowa.


Po biegu zapraszamy was na Festiwal Wianki w Turnickim. To znakomita okazja do poznania tutejszej kultury, a także do zabawy i skosztowania miejscowych wyrobów.















 
 
 
bottom of page